środa, 19 lutego 2014

Prolog.

OSOBY, KTÓRE CHCĄ BYĆ INFORMOWANE DODAJĄ SIĘ TUTAJ






Sant Jaume del Domenys, 2003r.


Cristian szedł korytarzem i przeklinał jak szewc, co dla dwunastolatka oznaczało, że przez całą drogę mruczał pod nosem słowa "kurde" i "cholera". Zdecydowanie nie polubił domu swojego najlepszego przyjaciela. Wyszedł tylko do toalety,a  nie było go już od piętnastu minuty, bo nie mógł znaleźć drogi powrotnej do ogródka. Głupi Bartra. Cris mówił mu, żeby zorganizował swoje urodziny w Barcelonie w McDonaldzie, to ten nie, bo on chce tam, gdzie brat. A że Eric chciał u siebie w domu, bo mama zrobi tort, to teraz biedny mały Tello musiał podążać za coraz głośniejszym głosem bawiących się w najlepsze przyjaciół. Pewnie wymyślili coś nowego i o nim zapomnieli, tak długo go nie było. Mógł nie pić tyle coca-coli, ale chciał skorzystać, bo w internacie takich rzeczy nie było, bo przecież trzeba dbać o zdrowie. Na samą myśl o tym Cristian przewrócił oczami. Dzisiaj naje się tyle niezdrowego jedzenia,by starczyło mu na zapas, do czasu jak pojedzie na weekend do domu.
W końcu udało mu się znaleźć drzwi na taras. Przeszedł przez nie i jęknął żałośnie. Zaczęli już grać bez niego! 
- Cholera jasna ! - wyrwało się mu, a stojąca przy zaimprowizowanym boisku mała brunetka odwróciła się i zmierzyła go morderczym spojrzeniem.
Cristian nie znał tej dziewczyny, ale kojarzyło mu się, że już gdzieś ją widział. Kręciła się dzisiaj po domu Marca i Erica, prawie cały czas obok mamy chłopaków. Był ciekawy, kto to jest. Wpatrywała się z przejęciem w boisko i gołym okiem było widać, że chciałaby dołączyć do grających. Ta dziewczyna i gra w piłkę ? Cristian miał ochotę się roześmiać. Nie żeby miał coś do dziewczyn grających w piłkę, ale ona była taka mała i drobna. I ładna. Wróć, ostatniego epitetu nie było. Poturbowaliby ją i potem ryczałaby przez cały dzień psując imprezę. 
Grający na chwilę przystopowali i zaczęli się o coś wykłócać. Brunetka wykorzystała tę sytuację i podeszła do braci Bartra.
- Mogę zagrać z wami ? - spytała tym swoim delikatnym głosem. Cristian ruszył za nią.
- Ty ?  Z nami ? - Eric wykrzywił się.
- No tak - broda zaczęła się jej lekko trząść, jakby przeczuwała, jaka będzie odpowiedź kuzyna.
- Nie. Piłka nożna to nie jest sport dla dziewczyn - powiedział poważnym tonem.
- Już jestem ! - wtrącił się Cris - To z kim gram ?
- Możesz z Ericiem, a ja wezmę Julię do swojej drużyny - Marc uśmiechnął się do niej.
- Nie ma mowy - jego brat nie był przekonany do tego pomysłu.
- Ale dlaczego ? - Bartra spojrzał wyzywająco na swojego bliźniaka - Co ci się nie podoba ?
- Nie będziemy grali z jakąś tam dziewczyną, bo zaraz będzie nam tu jęczeć, że zmęczona jest.
- To nasza kuzynka.
Cris przyglądał się tej wymianie zdań i z każdą chwilą było mu coraz bardziej żal stojącej obok niego brunetki. W jej oczach pojawiły się już pierwsze łzy, jakie wywołały słowa Erica. Nigdy go nie lubił, a teraz tym bardziej utwierdził się w przekonaniu, że to głupek.
- Ja idę oglądać prezenty, Cristian niech zajmie moje miejsce - powiedział i ruszył do stolika zastawionego jedzeniem i podarunkami.
Mijając Julię niby przypadkowo uderzył ją ręką. Tego było już dla niej za wiele. Wybuchnęła płaczem i pobiegła do domu. 
Cristian patrzył jeszcze przez chwilę na drzwi, w których zniknęła brunetka. Na imię miała Julia i była kuzynką jego najlepszego przyjaciela, tyle dowiedział się z rozmowy. Musi zapytać potem Marca, czy ona umie grać w nogę.



TRAILER :








~~~~~~

Witam na moim dziewiątym blogu.
Zaplanowane jest 6 rozdziałów i epilog.
Zapraszam do obejrzenia traileru :  KLIK
Byłoby mi bardzobardzo miło, gdyby każdy, kto będzie czytał tego bloga pozostawił po sobie KOMENTARZ pod nowym rozdziałem :)
Osoby, które chcą być informowane o nowych rozdziałach proszę o dodanie się do tej grupy na facebooku : KLIK
Osoby, które chcą mnie poinformować o nowościach u siebie zapraszam TUTAJ

PIERWSZY ROZDZIAŁ PO ZAKOŃCZENIU TEGO BLOGA !!!!!