~ 3 tygodnie później ~
- Ważne jest
to, żeby robić to, co się lubi najbardziej. Zwłaszcza w strefach
najprywatniejszych – zniżył głos do najseksowniejszego pomruku, jaki Julia w
życiu słyszała. Zastygła z widelcem w połowie drogi do ust. Poczuła skurcz
mięśni, których już tak dawno nie używała.
- Czyli co?
- niemal niesłyszalnie wyszeptała.
Sergi
spokojnie wytarł usta serwetką.
- Jeżeli
chcesz, to mogę ci pokazać moje ulubione formy zajęć prywatnych.
A co tam, pomyślała. Raz się żyje.
Wyprostowała się i najswobodniej jak potrafiła, odpowiedziała:
- Pokaż mi,
co umiesz najlepiej.
Jego uśmiech
nie pozostawił jej już żadnych złudzeń.
*
Nie
pamiętała, jak dotarli do mieszkania Sergiego. Nie pamiętała, gdzie są jej
ubrania ani gdzie je zdjęła. Jedyne, co wiedziała to to, że właśnie jest w jego łóżku. Naga. Z rękoma przywiązanymi do
baldachimu i opaską na oczach.
- Nie ruszaj
się – usłyszała głos gdzieś zza pleców. I nagle odgięła się do tyłu, jęcząc.
Poczuła coś bardzo zimnego przebiegającego w dół jej kręgosłupa. Kostka lodu,
odgadła. Chce sprawdzić jej reakcję.
A jej
reakcja odbiła się aż... tam.
Materac
łóżka się ugiął pod ciężarem Sergiego, który klęknął za jej plecami. W tym
samym momencie poczuła coś ciepłego na swoich piersiach. Rozgrzana gęsta
ciecz... Olejek do masażu! Rozprowadził go równomiernie po całych piersiach,
podszczypując przy okazji brodawki. Julia zaczęła się wić, odchyliła głowę do
tyłu i natrafiła na ramię Sergiego.
- Cśś,
kochanie, jeszcze chwilka.
Julia wydała
niezrozumiały dźwięk, który chyba miał być protestem. Ona chciała go tu, teraz,
natychmiast. Zabawa ciepłem i zimnem dostatecznie już ją rozgrzała, brakowało
tylko jednego – wypełnienia. A tego mógł dokonać w tym momencie tylko on.
Nagle
poczuła lekki dotyk palców piłkarza na dole swoich pleców. Zaczęły zataczać
kółka, leniwie, bez pośpiechu, i stopniowo zwiększały swoją szybkość. Przy
okazji obniżały się na jej pośladki, przesunęły się na tył ud, potem na przód,
a potem poczuła palec w sobie. Sergi jęknął.
- Jesteś
taka gotowa – po tych słowach odwiązał jej ręce od baldachimu. Zdziwiona,
opadła na łóżko. Po chwili poczuła ciężar chłopaka na sobie. Zdarł jej opaskę.
- Chcę
widzieć twoje oczy – wysapał, po czym gwałtownie zaczął ją całować. Zjechał na
linię jej szczęki, jej szyję, dekolt, piersi, brzuch. Złożył ostatni pocałunek
na samym środku jej podbrzusza i zaraz potem podciągnął się i wszedł w nią.
Odpowiedział mu jej gardłowy jęk i wygięcie kręgosłupa – wbiła głowę w poduszki
tak, że miał idealny dostęp do jej nadal ciepłych od olejku piersi. Zajął się
jej brodawkami i wbijał się w nią coraz gwałtowniej. Wyrwała się spod jego
sprawnych ust i zaczęła wić, nie mogła wytrzymać. Przyciągnęła go bliżej i
zaczęła całować. Sergi zaczął jęczeć jej prosto w usta, co szybko doprowadziło
ją na sam szczyt. Doszła głośno, bez tchu. Po chwili dołączył do niej także on.
Umęczony, opadł na łóżko obok niej.
Po chwili
ciszy Julia przytuliła się do spoconego ciała piłkarza. Uśmiechnęła się i
powiedziała:
- Czy to
jest twój ulubiony numer?
Sergi cicho
się zaśmiał.
- Jeżeli
chcesz, mogę pokazać ci jeszcze dwa zniewalające numery. Co ty na to?
- Jestem
gotowa. I głodna ciebie – po tych słowach na nowo utonęła w doznaniach.
*
Julia
obudziła się po niecałych czterech godzinach snu. Spojrzała na Sergiego –
jeszcze głęboko spał. Wstała ostrożnie i podeszła do okna. Zaczęła wspominać
całą cudowną noc, dotyk Sergiego, jego łóżkowe obeznanie... Przypomniała sobie
jak bardzo było jej dobrze, jak bardzo czuła się adorowana, najpiękniejsza... Z drugiej strony czuła, że to nie wszystko. Zabrakło jej czułości, poczucia, że
kochana jest też jej dusza. To mogła jej dać tylko jedna osoba, której już dawno
przy niej nie było. Przez te trzy tygodnie myślała, że już całkowicie wyrzuciła go z pamięci. Jednak nie było tak łatwo. Nie ważne jak bardzo poświęciłaby się związkowi z Sergi, on i tak był przy niej. W jej głowie. Za każdym razem, gdy całowała piłkarza, czuła się tak jakby Cristian patrzył na nią ze smutkiem, nie akceptując tego, co robiła. Nie mogła się dłużej oszukiwać. Nigdy o nim nie zapomni. Nie ważne kto będzie u jej boku, jak bardzo będzie ją kochał, jak bardzo pożądał, jak namiętnie całował, jak mocno spełniał jej pragnienia. Cristian Tello na zawsze będzie w jej sercu. Nie potrafi zmienić swoich uczuć. Niby młodzieńcza miłość, ale jednak na zawsze. Będąc z Sergim oszukiwała nie tylko siebie, ale też jego. Nie mogła tak postępować. Mimo iż bardzo chciała ułożyć sobie przy nim życie, wiedziała, że to nierealne. Nie mogła go pokochać kochając przy tym całym sercem swojego przyjaciela z dawnych lat. Nie mogła tak ranić Roberto. Ta ich pierwsza wspólna noc musiała być też ich ostatnią. Tak będzie najlepiej. Rzuciła ostatnie spojrzenie na wyrzeźbione ciało piłkarza.
Podjęła już decyzję. Znalazła swoją torebkę i wyciągnęła telefon. Napisała smsa
do Marca.
"Będę
za pół godziny".
*
Barcelona, 2009r.
Cristian nie przypominał sobie kiedy ostatnio w jego pokoju było tak cicho. Strach przed zbliżającymi się egzaminami dotarł nawet do najbardziej oddalonego od schodów na najwyższym piętrze pokoju w internacie La Masii. Jeszcze trochę, niecałe dwa miesiące, i wejdą w dorosłe życie. On i Martin. Nie mieli zamiaru się rozstawać, mieszkanie chcieli wynająć wspólnie.
Montoya siedział na łóżku pod drzwiami i powtarzał szeptem francuskie słówka. Jakby miało mu to coś pomóc. Nie uczył się przez ostatnie cztery lata tego języka, więc na pewno w dwa miesiące nie nadrobi zaległości. On sam powinien się czegoś pouczyć, ale nie potrafił się skupić. Myślami ciągle wracał do swojej dziewczyny. Od pamiętnej rozmowy z Julią minął już ponad miesiąc, a on nadal nie potrafił zebrać się do tego, by ją odwiedzić. Bał się tego, co może przynieść ich kolejne spotkanie. Nie chciał się z nią rozstawać, ale ostatnio nie poznawał dziewczyny, tak bardzo się zmieniła. Nie chciał dopuścić do siebie myśli, że jej uczucia też mogły się zmienić. Dlatego właśnie tak bardzo odwlekał czas i nie potrafił napisać nawet głupiego smsa. Mimo że zgrywał twardziela i udawał, że nic go nie obchodzi, w głębi duszy bardzo za nią tęsknił. Chciał wziąć ją w ramiona i nigdy nie puścić. Wpadł w impas - tęsknił, ale nie potrafił przełknąć dumy. Czasem zastanawiał się, dlaczego miłość musi być taka trudna?
Drzwi jego pokoju otworzyły się i wpakował się przez nie Bartra ciągnąc przez próg ogromną walizkę. Cristian i Martin podnieśli głowy i spojrzeli na niego zaskoczeni.
- A co ty tutaj robisz?!
- Mieszkam od dzisiaj - Marc uśmiechnął się do swoich przyjaciół.
Cristian odpowiedział tym samym, jednak chwilę później zamarł. Jak to mieszka?! Przecież miejsce Bartry było w domu jego ciotki. W domu Julii. Jego obecność tutaj nie wróżyła niczego.
- A to nie mieszkałeś czasem u swojej cioci? - Martin ubiegł Tello w zadaniu pytania.
- No mieszkałem - Marc usiadł na trzecim, wolnym, łóżku w pokoju - Ale ciocia Elena rozwiodła się z wujkiem. Wujek się wyprowadził, a ciocia sprzedała dom i wyprowadza się do Paryża.
- A Julia? - wykrztusił z trudem Cristian.
- Jedzie z ciocią.
- Kiedy?
- Nie wiem - obrońca wzruszył ramionami - Jak wychodziłem, to kończyły pakować walizki.
Nie potrzebował więcej informacji. Zerwał się z łóżka i wybiegł z pokoju. Nie mógł pozwolić jej wyjechać bez pożegnania. Musiał zdążyć. Tak bardzo ją przecież kocha. Ona nie mogła go zostawić!
Nie wpadł na to, by pojechać autobusem, metrem, czy taksówką. Po prostu biegł. Ile tylko miał sił w nogach. Napędzała go myśl, że zaraz ją zobaczy i weźmie w ramiona.
Zdyszany dotarł do kamienicy, w której mieściło się jej mieszkanie. Przeskakując po kilka stopni na raz wbiegł w końcu na szóste piętro. Po raz kolejny pomyślał, że przydałaby się tutaj winda. Dopadł drzwi i szaleńczo zaczął uderzać w nie pięścią. Liczył, że zaraz się otworzą i stanie w nich Julia. Nie ważne, czy ubrana na czarno, czy tak jak kiedyś. Ważne, żeby po prostu była.
Nikt jednak nie otwierał. Powoli zaczęło do niego docierać, że jej nie ma. Wyjechała. Bez pożegnania. A on został sam. Sam! Osunął się po drzwiach i usiadł na wysłużonej już wycieraczce. Schował głowę w dłoniach i oddychał ciężko. Nie zdążył. Wyjechała, a on jej nie przeprosił. Już nigdy więcej nie weźmie jej w ramiona. Nie pocałuje. Nie powie, jak bardzo ją kocha.
Już nigdy więcej.
*
Wróciła do domu i miała cichą nadzieję, że jej kuzyn jeszcze śpi i nie odczytał smsa od niej. Sama nie wiedziała, co ją podkusiło, żeby do niego napisać. Odkąd uświadomiła sobie, co czuje, była jakaś roztrzęsiona i dziwnie się czuła. Teraz już nie mogła uciekać przed prawdą. Kochała Cristiana i to nie zmieniło się od tylu lat. Problem w tym, że jej już nie. Nawet mu się nie dziwiła, przecież zostawiła go bez słowa pożegnania. To logiczne, że ruszył dalej i jest teraz szczęśliwy. Ona nie zamierzała niszczyć mu życia. Zachowa wszystko dla siebie. Nie liczyły się jej uczucia, ważne było to, że on kochał i był kochany. Nie przez nią, ale przecież Lorena nie była taka zła. Julia nie lubiła jej tylko dlatego, że dziewczyna zajęła jej miejsce u boku piłkarza.
Julia wzięła ostatni głęboki oddech, poprawiła włosy i weszła do mieszkania kuzyna. Po cichu udała się do swojego pokoju, jednak nie dane jej było do niego dotrzeć. Głos obrońcy zatrzymał ją w połowie drogi do sypialni.
- A przywitać się to już nie łaska?
- Cześć Marc - obróciła się w jego stronę i uśmiechnęła.
- Dzień dobry. Zrobiłem śniadanie - poklepał krzesło obok siebie - No chyba, że jadłaś już u Roberto. Bo to u niego byłaś, nie?
- Chętnie zjem - przeszła przez kuchnię i usiadła obok kuzyna - Te kanapki wyglądają smakowicie!
- Julia, nie odpowiedziałaś mi na pytanie - spojrzał na nią z wyrzutem.
- Co? A tak, byłam u niego - mruknęła, przeżuwając kanapkę.
- Twój entuzjazm aż powala. Coś się stało?
- Nie, dlaczego?
- Julia, przecież widzę. Znam cię nie od dziś i wiem, kiedy coś jest nie tak.
Hiszpanka westchnęła i odłożyła kanapkę na talerz. Bardzo chciała zwierzyć się kuzynowi, jednak wiedziała, że by jej nie zrozumiał. Przecież to nie jest normalne, że kocha nadal swojego byłego chłopaka. Że nie potrafi o nim zapomnieć. Że dla tej miłości bez przyszłości zrezygnowała z kogoś tak cudownego jak Sergi Roberto. Była po prostu głupia i nie mogła nic na to poradzić.
Przesunął swoje krzesło w jej stronę i objął ją ramieniem. Jeśli Roberto coś jej zrobił, to ... odnajdzie go i nie będzie miły. Nikt nie mógł krzywdzić jego maleńkiej kuzynki. Tak było, kiedy byli młodsi, tak będzie i teraz. Nie pozwoli na to.
- Mi możesz powiedzieć wszystko.
- Ja wiem - Hiszpanka pokiwała głową - Problem w tym, że nie wiem jak.
- Najlepiej to po hiszpańsku, francuskiego nie rozumiem - zażartował głupio, byleby tylko na jej twarzy pojawił się choć cień uśmiechu.
Oparła czoło o jego ramię. Nie miała odwagi, nadal. Pocałował ją w czoło. Był jej ukochanym kuzynem. Jeśli nie może się jemu zwierzyć, nie może już nikomu. Zaczerpnęła trochę z jego siły i oderwała się od obrońcy. Nie może przed nim ukrywać prawdy.
- Kocham Cristiana - powiedziała drżącym głosem.
- To super, że się już z Roberto.... czekaj co?!
- Nigdy nie przestałam go kochać - otarła samotną łzę, która nie wiadomo kiedy popłynęła po policzku. Marc patrzył na nią szeroko otwartymi oczami. Widać było, że go zaskoczyła.
- Ale przecież.... wy ... jest Lorena! - chciał jej powiedzieć tak wiele, lecz nie potrafił znaleźć odpowiednich słów. Nie potrafił sobie wyobrazić, przez co musiała przechodzić.
- Wiem, że jest - powiedziała głosem wypranym z emocji.
- A Sergi?
- To bez sensu. Nie mogę go okłamywać. Siebie dłużej też już nie potrafię.
Objął ją mocniej i nie wypuszczał ze swoich ramion. Nie wiedział, co ma powiedzieć, dlatego chciał jej przekazać dotykiem swoją siłę. Zawsze będzie przy niej i pomoże jej jakoś przez to przetrwać.
- Julia, i co teraz? - przerwał ciszę po chwili.
- Mam studia - spojrzała na niego i uśmiechnęła się lekko - I najlepszego mężczyznę na świecie.
- Kogo?
- Ciebie głupku - cmoknęła go w policzek - Wiem, że zawsze będziesz przy mnie i to mi wystarczy.
~~~~~~~
No i mamy przedostatni rozdział. Jak to teraz szybko minęło. Jutro pewnie napiszę ostatni i epilog i nie pozostanie mi nic innego, jak zabrać się za nowy blog. Problem w tym, że nie wiem za jaki.
Muszę się przyznać, że żal mi się zrobiło Cristiana, jak pisałam to wspomnienie. Biedny chłopak, nie zdążył.
Ponownie pragnę podziękować mojej niezastąpionej Darii, autorce sceny +18. Macie taki mały przedsmak Sergiego Roberto z Nomes.
- Mi możesz powiedzieć wszystko.
- Ja wiem - Hiszpanka pokiwała głową - Problem w tym, że nie wiem jak.
- Najlepiej to po hiszpańsku, francuskiego nie rozumiem - zażartował głupio, byleby tylko na jej twarzy pojawił się choć cień uśmiechu.
Oparła czoło o jego ramię. Nie miała odwagi, nadal. Pocałował ją w czoło. Był jej ukochanym kuzynem. Jeśli nie może się jemu zwierzyć, nie może już nikomu. Zaczerpnęła trochę z jego siły i oderwała się od obrońcy. Nie może przed nim ukrywać prawdy.
- Kocham Cristiana - powiedziała drżącym głosem.
- To super, że się już z Roberto.... czekaj co?!
- Nigdy nie przestałam go kochać - otarła samotną łzę, która nie wiadomo kiedy popłynęła po policzku. Marc patrzył na nią szeroko otwartymi oczami. Widać było, że go zaskoczyła.
- Ale przecież.... wy ... jest Lorena! - chciał jej powiedzieć tak wiele, lecz nie potrafił znaleźć odpowiednich słów. Nie potrafił sobie wyobrazić, przez co musiała przechodzić.
- Wiem, że jest - powiedziała głosem wypranym z emocji.
- A Sergi?
- To bez sensu. Nie mogę go okłamywać. Siebie dłużej też już nie potrafię.
Objął ją mocniej i nie wypuszczał ze swoich ramion. Nie wiedział, co ma powiedzieć, dlatego chciał jej przekazać dotykiem swoją siłę. Zawsze będzie przy niej i pomoże jej jakoś przez to przetrwać.
- Julia, i co teraz? - przerwał ciszę po chwili.
- Mam studia - spojrzała na niego i uśmiechnęła się lekko - I najlepszego mężczyznę na świecie.
- Kogo?
- Ciebie głupku - cmoknęła go w policzek - Wiem, że zawsze będziesz przy mnie i to mi wystarczy.
~~~~~~~
No i mamy przedostatni rozdział. Jak to teraz szybko minęło. Jutro pewnie napiszę ostatni i epilog i nie pozostanie mi nic innego, jak zabrać się za nowy blog. Problem w tym, że nie wiem za jaki.
Muszę się przyznać, że żal mi się zrobiło Cristiana, jak pisałam to wspomnienie. Biedny chłopak, nie zdążył.
Ponownie pragnę podziękować mojej niezastąpionej Darii, autorce sceny +18. Macie taki mały przedsmak Sergiego Roberto z Nomes.
Jejku to wspomnienie było bardzo smutne ;////
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa ostatniego rozdziału :)
Cudowny! <3
OdpowiedzUsuńAle ja więcej Cristaina poproszę :3
Czekam na kolejny ♥
CZO TA DARIA ^^
OdpowiedzUsuńej ale dlaczego przedostatni? ;CC
musi być więcej! :D
Rodział jak zawsze wspaniały <3
Genialne *o* Po prostu genialne i tyle w temacie :D
OdpowiedzUsuńJezu ale sie pogmatwalo dobrze ze Marc jest przy niej ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdzial ;)
Świetny rozdział :) mam nadzieje ,że Julia będzie z Tello =D czekam na następny :3
OdpowiedzUsuńMa dziewczyna talent he <3 :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, ale strasznie szkoda mi Crisa ;// Nie zdążył, biedny chłopak.Czekam niecierpliwie na następny ! :D
Błagam niech ona będzie z Tello :(
OdpowiedzUsuńNie wiedzę jej u boku Roberto, no nie..
Czekam na nastepny♥
Cudowny rozdział :) I Marc taki kochany... :3 Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńwow <3
OdpowiedzUsuńświetny <3
szkoda Crisa :(
czekam na następny :*
Suuper *o* Szkoda Crisa, fakt:( A Marc jejuu <3 czekam na następny:*
OdpowiedzUsuńOna musi być z Cristianem <3 Tylko co wtedy z Loreną i jak zareaguje na to Sergi? Ohh, pisz szybko następny :)
OdpowiedzUsuńNAUCZ MNIE TAK PISAC. zazdro :(
OdpowiedzUsuńWspanialy, jak zawsze :*
Jaki biedny Cristian :((
OdpowiedzUsuńoni muszą byc razem!!
możesz rozstać Crisa z Loreną i ją zeswatać z Sergim nie bedzie samotny xDDDD
i Marc taki kochany <3
jak to przedostatni? ;<
OdpowiedzUsuństrasznie szkoda mi Cristiana, kibicowałam mu xD
Julia musi być z Cristianem i koniec!
OdpowiedzUsuńa Sergi taki dziki mhmm
szkoda, że to już przedostatni rozdział :(( /tymbark97
OMG TO JEST TAKIE CUDOWNE ♥
OdpowiedzUsuńno zresztą powiedzmy sobie szczerze, że wszystko co piszesz jest cudowne xx
no no trochę się tutaj zadziało, nie powiem, że nie :)
no i w końcu Julcia przyznała się, że kocha Cristina! <3 mam nadzieję, że Marc coś zaradzi i Cristian też się do tego przyzna i będzie z naszą Julcią ♥
a ta scena +18 no no nie spodziewałam się tego tak szybko xD
ale rozdział jest genialny (zbieram szczękę z podłogi, serio) i czekam na następny xx
i mam nadzieję, że wybaczysz mi tak długą nieobecność, ale teraz już wróciłam i nigdzie się nie wybieram! :)
Pozdrawiam
Lui xx
Hahahaha pogratuluj koleżance :D
OdpowiedzUsuńGenialna ta scena :D Ma talent do tego xD
Sergi :O nie znałam go od tej strony :D
Jaki wzruszający ten rozdział :)
Czekam na następny rozdział <3
Ps. Ubóstwiam Twoje blogi :)
Daria mnie zaskoczyła.. XD
OdpowiedzUsuńalbo mi się wydaje, ale rozdział jakiś krótszy wyszedł.
Boziu, jaką ja mam nadzieję, że Julia powie Cristianowi co do niego czuje.. marzenia ściętej głowy, ehe.
czekam na następny. :)
Uwielbiam styl Twojego pisania :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to przedostatni rozdział :(
Czekam na następny :::*
Dopiero zaczęłam czytać i już praktycznie koniec?! Ranisz.. strasznie mi się spodobało :)
OdpowiedzUsuńBiedna Julia. Mam taką cichą nadzieję, że wszystko sobie z Tello wyjaśni i będzie wspaniale <3
Pozdrawiam :*
czemu mam wrażenie ze ona będzie z Marciem? ;ooo don't care ech
OdpowiedzUsuńale takiego Roberto to nikt jeszcze nie wymyślił hahahahah <3
cudowne
~Doma Alcantara
A kto tu jest zboczoony? :D <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział, szkoda, że już koończysz tego bloga :C
Pzdr ;*
Scena +18 najlepsza, haha xD
OdpowiedzUsuńSzkoda Crisa, strasznie smutno mi się zrobiło po tym wspomnieniu ;(
Szkoda, że to już przedostatni rozdział, bo się wciągnęłam.
Scena +18 genialna
OdpowiedzUsuńDaria powinna pisać opowiadanie jakieś
Czemu ten koniec tak szybko? :(
Świetne są te wspomnienia i bardzo fajnie wplatasz je opowiadanie ;))
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, jak zawsze ;* /Kasia Lewandowska-Reus .