Od przyjazdu Julii do Barcelony minął tydzień. Przez ten czas zdążyła już na nowo zaaklimatyzować się w swoim rodzinnym mieście. Zaczęła studia na nowym uniwersytecie i odkryła, że radzi sobie na nim o wiele lepiej niż na tym w Paryżu. Nie dziwiło ją to zbytnio, w końcu nie miała na głowie żadnych problemów poza tym, że nie mogła wyrzucić z głowy tego dziwnego wrażenia, że powinna ruszyć dalej, ale nie chciała, bo nie mogła zapomnieć o Cristianie. Dużo czasu spędzała teraz z Marciem. Nadrabiali stracony czas. Julia teraz wyrzucała sobie, że przez te pięć lat nie kontaktowała się z kuzynem, który był jej najlepszym przyjacielem.
Siedzieli właśnie na ręcznikach na plaży i zajadali sałatkę, którą obrońca przygotował wcześniej w domu. Po skończonym treningu podjechał po Julię na uczelnię i zabrał ją w miejsce, gdzie kiedyś zawsze spędzali czas. Bardzo się cieszył, że jego kuzynka postanowiła wrócić do Barcelony. Pamiętał, jak kiedyś dobrze się bawili i teraz mogli do tego wrócić. Julia zawsze była ważną osobą w jego życiu. Chciał mieć siostrę, ale niestety skończył tylko z Ericiem. Dlatego właśnie tak bardzo opiekował się kuzynką i spędzał z nią tak wiele czasu. Najnormalniej w świecie traktował ją jak młodszą siostrę.
- I co, smakuje?
- Jest pyszne! Ja nie wiem, gdzie ty nauczyłeś się tak dobrze gotować.
- Wiesz, ciągle mieszkam sam, a nie chciałem wydawać majątku na restauracje.
- Ale przecież miałeś dziewczyny.
- No tak - westchnął - Ale nigdy nic tak poważnego, żeby zamieszkać razem.
- Oj Marc - Julia poklepała go pocieszająco po ręce - Na pewno znajdziesz jeszcze taką, która będzie dla ciebie idealna.
- Już przestałem szukać. Teraz najważniejsza jest piłka. Choć czekaj, według gazet już znalazłem idealną partnerkę.
- Co? Naprawdę? Kogo?
Marc pogrzebał chwilę w telefonie i pokazał Julii artykuł. Z każdym kolejnym przeczytanym zdaniem Hiszpanka śmiała się coraz głośniej.
- Wybacz Bartra - oddała mu telefon - Ale nie pociągasz mnie.
- Złamałaś mi serce - złapał się teatralnie za pierś.
- Na pocieszenie masz winogrono - rzuciła w niego owocem, które Marc złapał do buzi. Zaklaskała - Brawo!
- Zastanów się jeszcze nad moją kandydaturą - puścił jej oczko - Nie każdy może złapać owoc w locie.
Pokręciła rozbawiona głową i spojrzała w morze. Nie musiała zastanawiać się kogo wybrać - była tylko jedna opcja, która przychodziła jej do głowy - on.
- A ty? - zapytał nagle Marc.
- Co ja?
- Kiedy poznam twojego chłopaka?
Julia zamarła. Kompletnie nie wiedziała, co odpowiedzieć kuzynowi. Najchętniej rzuciłaby po prostu jedno imię - Cristian - ale nie mogła. Nie ukrywała przed sobą, że nadal czuje coś do swojego byłego chłopaka, ale nie chciała się tym dzielić z obrońcą. Marc nie zrozumiałby tego, co się działo wewnątrz niej. Chciała pozbyć się tej części niej odpowiedzialnej za uczucia do Tello, jednak nie wiedziała jak. Nie pomagał nawet fakt, że piłkarz już dawno ruszył dalej i był szczęśliwy z inną kobietą. Nie da się tak łatwo wymazać wspomnień i uczuć. Julia miała wielką nadzieję, że z czasem wyleczy się z Cristiana. Nie chciała, ale wiedziała, że nie ma innej opcji, jeśli marzyła o tym, by zacząć żyć normalnie. Cristian Tello musiał stać się zamkniętym rozdziałem. Było minęło, tylko ona nadal jak głupia kurczowo trzymała się wspomnień. Nadszedł czas, by dorosła.
Marc patrzył na nią z wyczekiwaniem oczekując na odpowiedź. Przez głowę Julii przemknęła myśl, że kuzyn może domyślać się jej uczuć. Przecież na pewno pamiętał, co było kiedyś. Z drugiej jednak strony to przecież było tak dawno temu. Nie, na pewno zapomniał. A raczej taką nadzieję miała Hiszpanka.
- Przecież ja nie mam żadnego chłopaka Marc - powiedziała cicho licząc na to, że kuzyn nie zauważy, jak głos się jej załamał.
- Żadnego? - Julia pokręciła głową - No to może jakiś ci się podoba?
- Nie. Nie myślę o takich rzeczach - sama była zaskoczona, jak łatwo przyszło jej okłamanie obrońcy - Studia są najważniejsze.
- Ej nie mów, jak ja! Ja ci kogoś znajdę.
- Nie trzeba, poradzę sobie.
- Już wiem! Mam kandydatów. Zrobimy randkę w ciemno!
- Bartra zamilknij - położyła mu dłoń na ustach. Nie chciała jego pomocy, chciała Cristiana, który był dla niej nieosiągalny.
Polizał ją po dłoni, którą ona od razu zabrała z piskiem.
- Jesteś obrzydliwy! Już mnie nie dziwi, że jesteś sam.
Marc zignorował ostatnią uwagę kuzynki.
- Jeszcze będziesz mi dziękować, że ci kogoś znalazłem.
Hiszpanka pokręciła głową. Podziękuje obrońcy tylko wtedy, jeśli jakimś dziwnym trafem pozbędzie się Loreny i odnowi uczucia u Cristiana. Nie może się oszukiwać, to się nigdy nie zdarzy. Po raz kolejny powtórzyła sobie, że musi ruszyć dalej. Może kiedyś w końcu jej się to uda.
- Cris, kto to jest ta cała Julia? - Lorena przerwała dzielącą ich ciszę.
Siedzieli w salonie w jej mieszkaniu i oglądali jakiś durny program telewizyjny. Hiszpan przymknął oczy i westchnął głęboko. Od tygodnia czekał na to pytanie. Wiedział, że ono w końcu musi paść, skoro Martin i reszta jego kolegów z drużyny co chwilę przypominali mu, że kuzynka Bartry wróciła do Barcelony. Ciągłe wypominanie imienia Julii musiało dać w końcu Lorenie do myślenia. Mimo iż spodziewał się tego pytania, nie miał przygotowanej na niej odpowiedzi. Nie miał zielonego pojęcia, co mógłby powiedzieć swojej dziewczynie na temat kuzynki najlepszego przyjaciela. Nic nie było odpowiednie. Bo przecież nie rzuci prosto z mostu, że kiedyś byli ze sobą. Lorena dostałaby szału i wpadłaby w chorobliwą zazdrość. A przecież nie miała czym się przejmować. Julia była już przeszłością, prawda?
- To kuzynka Marca - wybrał najbardziej neutralną wersję tego, kim była młoda Hiszpanka.
- Tego akurat już zdążyłam się dowiedzieć. Czemu cały czas kto ci o niej mówi?
- Kiedyś się przyjaźniliśmy wszyscy w trójkę.
- Dlaczego przestaliście?
- Bo wyjechała nagle z Barcelony - odwrócił wzrok. To wspomnienie nadal było dla niego bolesne. Cierpiał, kiedy rozpadł się jego związek.
- Ładna jest?
- Co to w ogóle za pytanie? - zaśmiał się nerwowo.
- Cristian tak czy nie? - Lorena patrzyła na niego wyczekująco.
- Jesteś od niej ładniejsza - powiedział, jednak bez przekonania. Na twarzy jego dziewczyny pojawił się szeroki uśmiech. Sięgnął po szklankę, żeby napić się coli.
- Chciałabym ją poznać - oznajmiła nagle Hiszpanka, a Cristian zakrztusił się piciem.
- Co?!
- No to, co słyszałeś. Chcę poznać tę twoją koleżankę.
- Niby jak ty to sobie wyobrażasz? - zapytał, kiedy doszedł już do siebie.
- Zaprosimy ją na kolację.
- Ale że jak? Tak w trójkę będziemy siedzieć? - był przerażony. Zupełnie nie wyobrażał sobie spotkania Juli z Loreną. Nie mógł na to pozwolić.
- Ty to czasem głupi jesteś - Lorena wywróciła oczami - Zaprosimy ją razem z Marciem, a do towarzystwa jeszcze Maite i Martina. No i może Roberto, on ostatnio taki samotny. Bierz telefon i dzwoń ją zaprosić.
Lorena nie dała mu dojść do słowa i wcisnęła jego IPhone'a do ręki. Nie mógł nawet zaprotestować. Nie pozostawało mu nic innego, jak wykonać polecenie. Ta kolacja będzie bardzo dziwna, wiedział to na pewno.
Marc odłożył telefon na blat stołu w kuchni i spojrzał z uśmiechem na Julię.
- Co jest?
- Dostaliśmy zaproszenie na kolację. Co ty na to?
- Na kiedy?
- Na dzisiaj na 19.
Julia zastanowiła się przez chwilę.
- Nie mam wykładów, także możemy pójść.
- Świetnie! - napisał smsa do Tello, że przyjdą.
- Marc, a do kogo idziemy?
- Do Cristiana, a raczej do Loreny - Julia zamarła - Wszystko w porządku?
- Tak - zwiesiła głos - Nie wiem, czy to dobry pomysł.
- Ale dlaczego? Będzie Martin z dziewczyną, Sergi Roberto. Prawie takie same grono, co kiedyś.
Nie była przekonana. Nie wyobrażała sobie spędzenia wieczoru razem z Crisem i jego ukochaną. Przecież to jak wbijanie sobie noża prosto w serce. Z drugiej jednak strony, może to była jedyna okazja, by zmusić się do ruszenia dalej? Postanowiła zaryzykować, choć przypuszczała, jak wiele cierpienia przysporzy jej ta wspólna kolacja. Dobrze, że chociaż nie będzie sama, a z Marciem u boku. Z nim jakoś da sobie radę.
- No dobra, ale musisz mi pomóc znaleźć coś do ubrania - wymusiła uśmiech.
Karma zdecydowanie nie była najlepszą przyjaciółką Julii. Do Marca w ostatniej chwili zadzwoniła jego ciotka z prośbą, by zaopiekował się jej synkiem, małym Marciem. Obrońca bardzo kochał dzieci, a w szczególności swojego młodszego kuzyna, dlatego bez wahania zgodził się robić tego wieczoru za opiekunkę. Julia chciała zrezygnować z wyjścia na kolację do dziewczyny Cristiana, jednak Bartra przekonał ją, że nie może siedzieć w domu. Przecież musi mieć jakiś znajomych w Barcelonie.
Dlatego też stała teraz przed drzwiami wejściowymi do domu Loreny. Nie mogła zebrać się na odwagę, żeby nacisnąć dzwonek. Wyręczył ją wysoki ciemny blondyn z lekko kręconymi włosami. Stanął blisko niej i nacisnął przycisk, ocierając się przy tym o jej ramię.
- Też idziesz do Loreny?
Nieznacznie pokiwała głową. Brunet nieco ją onieśmielił. Nie mogła oderwać wzroku od jego spojrzenia. Otoczył ją zapach jego perfum.
- Jestem Sergi.
- Julia - udało jej się powiedzieć prawie wcale nie drżącym głosem.
- Julia ... Julia ... kuzynka Marca, tak?
- We własnej osobie.
- Wiedziałem, że skądś cię kojarzę - twarz Sergiego rozjaśnił uśmiech. W tym samym momencie otworzyły się drzwi od mieszkania i stanęła w nich brunetka ubrana w sukienkę. Otaksowała wzrokiem Julię od góry do dołu, dopiero po tym zwracając się do gości.
- Sergi nie wiedziałam, że przyjdziesz z osobą towarzyszącą - gestem zaprosiła ich do środka.
- Nie przyszedłem, to Julia, kuzynka Marca. Julia poznaj Lorenę.
- Ach, więc to ty - Lopez przyjrzała się ponownie Hiszpance i nie dała jej dojść do słowa - Chodźcie do salonu, tam są wszyscy.
Lorena poznała Julię z Maite, resztę dziewczyna już znała. Dobrze się razem bawili, Julia jednak nie mogła pozbyć się wrażenia, że nie jest tu zbyt miło widziana. Wszyscy byli dla niej mili, ale czuła jakiś dystans ze strony obecnej dziewczyny Cristiana.Wątpiła, by powiedział jej, co ich kiedyś łączyło, dlatego było jej przykro, że tak jest. Nie miała jednak zbyt wiele czasu na to, by się nad tym dłużej zastanawiać. Jeśli nie zabawiał jej Sergi, mogła liczyć na towarzystwo Cristiana. Bardzo cieszyła się z rozmowy z nim. Mimo, że chciała ruszyć dalej, nie chciała całkowicie ograniczać sobie z nim kontaktu. Ponad to nie uważała, by jej się to udało, skoro on nadal przyjaźni się z Marciem. Zadecydowała ruszyć dalej, jednak to wcale nie było takie łatwe, uczuć nie da się wyłączyć. Bolało ją, gdy patrzyła jaki Tello jest uśmiechnięty przy Lorenie. To nic, że z nią też rozmawiał, to Lopez była teraz dla niego najważniejsza. Cristian pewnie już dawno zapomniał o tym, co było między nimi.
Nie mógł nie zauważyć, jak pięknie dzisiaj wyglądała. Nie mógł też nie zauważyć, że Lorena jej nie polubiła. Nie mógł również nie zauważyć, że nie tylko jemu się podobała. Nie przeszkadzało mu, że Sergi tak ją adoruje. On był sam, ona przecież też, są dorośli. Zasługują na miłość, oboje. Ale nie omieszkał obiecać sobie przeprowadzić z Roberto poważnej rozmowy na temat Julii. To jego przyjaciółka i zależało mu na jej szczęściu. Przynajmniej tak sobie wmawiał, jak myślał, dlaczego tak bardzo się o nią martwi. Kiedy nie zabawiał jej Sergi, starał się z nią rozmawiać. Udawał, że nie widzi, jak Lorena się na niego patrzy i cieszył się towarzystwem Julii. Tak długo się nie widzieli i tak wiele mieli do nadrobienia. Przecież to nic dziwnego, że był ciekawy tego, jak żyła przez te pięć lat. W końcu kiedyś się przyjaźnili.
*
*
- Cris, kto to jest ta cała Julia? - Lorena przerwała dzielącą ich ciszę.
Siedzieli w salonie w jej mieszkaniu i oglądali jakiś durny program telewizyjny. Hiszpan przymknął oczy i westchnął głęboko. Od tygodnia czekał na to pytanie. Wiedział, że ono w końcu musi paść, skoro Martin i reszta jego kolegów z drużyny co chwilę przypominali mu, że kuzynka Bartry wróciła do Barcelony. Ciągłe wypominanie imienia Julii musiało dać w końcu Lorenie do myślenia. Mimo iż spodziewał się tego pytania, nie miał przygotowanej na niej odpowiedzi. Nie miał zielonego pojęcia, co mógłby powiedzieć swojej dziewczynie na temat kuzynki najlepszego przyjaciela. Nic nie było odpowiednie. Bo przecież nie rzuci prosto z mostu, że kiedyś byli ze sobą. Lorena dostałaby szału i wpadłaby w chorobliwą zazdrość. A przecież nie miała czym się przejmować. Julia była już przeszłością, prawda?
- To kuzynka Marca - wybrał najbardziej neutralną wersję tego, kim była młoda Hiszpanka.
- Tego akurat już zdążyłam się dowiedzieć. Czemu cały czas kto ci o niej mówi?
- Kiedyś się przyjaźniliśmy wszyscy w trójkę.
- Dlaczego przestaliście?
- Bo wyjechała nagle z Barcelony - odwrócił wzrok. To wspomnienie nadal było dla niego bolesne. Cierpiał, kiedy rozpadł się jego związek.
- Ładna jest?
- Co to w ogóle za pytanie? - zaśmiał się nerwowo.
- Cristian tak czy nie? - Lorena patrzyła na niego wyczekująco.
- Jesteś od niej ładniejsza - powiedział, jednak bez przekonania. Na twarzy jego dziewczyny pojawił się szeroki uśmiech. Sięgnął po szklankę, żeby napić się coli.
- Chciałabym ją poznać - oznajmiła nagle Hiszpanka, a Cristian zakrztusił się piciem.
- Co?!
- No to, co słyszałeś. Chcę poznać tę twoją koleżankę.
- Niby jak ty to sobie wyobrażasz? - zapytał, kiedy doszedł już do siebie.
- Zaprosimy ją na kolację.
- Ale że jak? Tak w trójkę będziemy siedzieć? - był przerażony. Zupełnie nie wyobrażał sobie spotkania Juli z Loreną. Nie mógł na to pozwolić.
- Ty to czasem głupi jesteś - Lorena wywróciła oczami - Zaprosimy ją razem z Marciem, a do towarzystwa jeszcze Maite i Martina. No i może Roberto, on ostatnio taki samotny. Bierz telefon i dzwoń ją zaprosić.
Lorena nie dała mu dojść do słowa i wcisnęła jego IPhone'a do ręki. Nie mógł nawet zaprotestować. Nie pozostawało mu nic innego, jak wykonać polecenie. Ta kolacja będzie bardzo dziwna, wiedział to na pewno.
*
Marc odłożył telefon na blat stołu w kuchni i spojrzał z uśmiechem na Julię.
- Co jest?
- Dostaliśmy zaproszenie na kolację. Co ty na to?
- Na kiedy?
- Na dzisiaj na 19.
Julia zastanowiła się przez chwilę.
- Nie mam wykładów, także możemy pójść.
- Świetnie! - napisał smsa do Tello, że przyjdą.
- Marc, a do kogo idziemy?
- Do Cristiana, a raczej do Loreny - Julia zamarła - Wszystko w porządku?
- Tak - zwiesiła głos - Nie wiem, czy to dobry pomysł.
- Ale dlaczego? Będzie Martin z dziewczyną, Sergi Roberto. Prawie takie same grono, co kiedyś.
Nie była przekonana. Nie wyobrażała sobie spędzenia wieczoru razem z Crisem i jego ukochaną. Przecież to jak wbijanie sobie noża prosto w serce. Z drugiej jednak strony, może to była jedyna okazja, by zmusić się do ruszenia dalej? Postanowiła zaryzykować, choć przypuszczała, jak wiele cierpienia przysporzy jej ta wspólna kolacja. Dobrze, że chociaż nie będzie sama, a z Marciem u boku. Z nim jakoś da sobie radę.
- No dobra, ale musisz mi pomóc znaleźć coś do ubrania - wymusiła uśmiech.
*
Karma zdecydowanie nie była najlepszą przyjaciółką Julii. Do Marca w ostatniej chwili zadzwoniła jego ciotka z prośbą, by zaopiekował się jej synkiem, małym Marciem. Obrońca bardzo kochał dzieci, a w szczególności swojego młodszego kuzyna, dlatego bez wahania zgodził się robić tego wieczoru za opiekunkę. Julia chciała zrezygnować z wyjścia na kolację do dziewczyny Cristiana, jednak Bartra przekonał ją, że nie może siedzieć w domu. Przecież musi mieć jakiś znajomych w Barcelonie.
Dlatego też stała teraz przed drzwiami wejściowymi do domu Loreny. Nie mogła zebrać się na odwagę, żeby nacisnąć dzwonek. Wyręczył ją wysoki ciemny blondyn z lekko kręconymi włosami. Stanął blisko niej i nacisnął przycisk, ocierając się przy tym o jej ramię.
- Też idziesz do Loreny?
Nieznacznie pokiwała głową. Brunet nieco ją onieśmielił. Nie mogła oderwać wzroku od jego spojrzenia. Otoczył ją zapach jego perfum.
- Jestem Sergi.
- Julia - udało jej się powiedzieć prawie wcale nie drżącym głosem.
- Julia ... Julia ... kuzynka Marca, tak?
- We własnej osobie.
- Wiedziałem, że skądś cię kojarzę - twarz Sergiego rozjaśnił uśmiech. W tym samym momencie otworzyły się drzwi od mieszkania i stanęła w nich brunetka ubrana w sukienkę. Otaksowała wzrokiem Julię od góry do dołu, dopiero po tym zwracając się do gości.
- Sergi nie wiedziałam, że przyjdziesz z osobą towarzyszącą - gestem zaprosiła ich do środka.
- Nie przyszedłem, to Julia, kuzynka Marca. Julia poznaj Lorenę.
- Ach, więc to ty - Lopez przyjrzała się ponownie Hiszpance i nie dała jej dojść do słowa - Chodźcie do salonu, tam są wszyscy.
Lorena poznała Julię z Maite, resztę dziewczyna już znała. Dobrze się razem bawili, Julia jednak nie mogła pozbyć się wrażenia, że nie jest tu zbyt miło widziana. Wszyscy byli dla niej mili, ale czuła jakiś dystans ze strony obecnej dziewczyny Cristiana.Wątpiła, by powiedział jej, co ich kiedyś łączyło, dlatego było jej przykro, że tak jest. Nie miała jednak zbyt wiele czasu na to, by się nad tym dłużej zastanawiać. Jeśli nie zabawiał jej Sergi, mogła liczyć na towarzystwo Cristiana. Bardzo cieszyła się z rozmowy z nim. Mimo, że chciała ruszyć dalej, nie chciała całkowicie ograniczać sobie z nim kontaktu. Ponad to nie uważała, by jej się to udało, skoro on nadal przyjaźni się z Marciem. Zadecydowała ruszyć dalej, jednak to wcale nie było takie łatwe, uczuć nie da się wyłączyć. Bolało ją, gdy patrzyła jaki Tello jest uśmiechnięty przy Lorenie. To nic, że z nią też rozmawiał, to Lopez była teraz dla niego najważniejsza. Cristian pewnie już dawno zapomniał o tym, co było między nimi.
Nie mógł nie zauważyć, jak pięknie dzisiaj wyglądała. Nie mógł też nie zauważyć, że Lorena jej nie polubiła. Nie mógł również nie zauważyć, że nie tylko jemu się podobała. Nie przeszkadzało mu, że Sergi tak ją adoruje. On był sam, ona przecież też, są dorośli. Zasługują na miłość, oboje. Ale nie omieszkał obiecać sobie przeprowadzić z Roberto poważnej rozmowy na temat Julii. To jego przyjaciółka i zależało mu na jej szczęściu. Przynajmniej tak sobie wmawiał, jak myślał, dlaczego tak bardzo się o nią martwi. Kiedy nie zabawiał jej Sergi, starał się z nią rozmawiać. Udawał, że nie widzi, jak Lorena się na niego patrzy i cieszył się towarzystwem Julii. Tak długo się nie widzieli i tak wiele mieli do nadrobienia. Przecież to nic dziwnego, że był ciekawy tego, jak żyła przez te pięć lat. W końcu kiedyś się przyjaźnili.
*
Barcelona, 2008r.
Obiecała koleżankom z klasy, że przyniesie
w tym tygodniu do szkoły ciasteczka. Jej mama znalazła nowy przepis w jednym z
jej ulubionych miesięczników, więc Julia postanowiła go wykorzystać. Odnalazła
wszystkie potrzebne produkty w szafkach i poustawiała je na blacie wysepki.
Właśnie szukała swojej ulubionej stacji radiowej, kiedy w mieszkaniu trzasnęły
drzwi.
Siedemnastoletni Cristian nie od dziś
wiedział, że ma problemy z matematyką. Zbliżał się sprawdzian i musiał
popracować, żeby zaliczyć go w miarę zadowalająco. Niestety bez czyjejś pomocy
na pewno mu się to nie uda. Na całe jego szczęście miał najlepszego
przyjaciela, który radził sobie świetnie z tym przedmiotem. Tello zawsze śmiał
się z niego, że gdyby nie był piłkarzem, na pewno uczyłby dzieci matematyki.
Cristian zabrał więc swoje notatki i wybrał się do domu ciotki przyjaciela,
gdzie ten mieszkał. Zapukał, jednak nikt mu nie otworzył. Nacisnął klamkę i
miał szczęście, ponieważ drzwi były otwarte. Ruszył wgłąb mieszkania i przystanął,
kiedy dotarł do kuchni. Julia stała na palcach i próbowała sięgnąć miskę z
górnej półki. Podszedł do niej i sięgnął to, czego potrzebowała. Znajdowali się
tak blisko siebie. Dziewczyna spuściła wzrok i odsunęła się lekko.
- Dziękuję.
- Ja ... drzwi były otwarte - zaczął się
tłumaczyć - Jest może Marc?
- Nie, pojechał do domu i wróci wieczorem.
Stało się coś?
- Nie, mam po prostu problem z matmą. Co
gotujesz?
- Chciałam ciasteczka, ale nie wiem mi
wyjdą.
Między nimi zapadła cisza. Powinien wracać
do internatu skoro Marca nie ma, ale nie chciał. Wolał być z nią, niż sam.
Bardzo chciał się odezwać, ale nie wiedział, co powiedzieć.
- Może ... wiem, pomogę ci!
- Cristian, przecież ty nie umiesz gotować
- Julia się zaśmiała.
- Dlatego dobrze, że będziemy piec -
puścił jej oczko i podgłośnił radio - Lubię tę piosenkę.
Bardzo podobało mu się, jak spędzili razem
to popołudnie. Dobrze się bawili przygotowując razem ciasteczka. Nie pamiętał
już, kiedy po raz ostatni zachowywali się tak swobodnie. Zazwyczaj między nimi
było coś, co ich krępowało. Tego dnia wszystko zniknęło, cieszyli się swoim
towarzystwem i nic im nie przeszkadzało.
Ciasteczka były już w piekarniku, jedyne
co im pozostało, to posprzątanie. Oboje nie mogli uwierzyć, ze dobrze się
bawiąc zrobili aż tak wielki bałagan. Julia opuściła drewnianą łyżkę na ziemie.
Schylił się, by ją podnieść. Nie zauważył, że Hiszpanka też. Ich spojrzenia się
spotkały. Byli tak blisko siebie. Zbyt blisko. Cristian nie mógł się już dłużej
powstrzymywać. Jeszcze bardziej zmniejszył dzielącą ich odległość. Mógł
policzyć wszystkie piegi na twarzy Julii. Była taka śliczna. Złączył ich usta w
delikatnym pocałunku, o którym marzył od tak dawna. Miał ochotę krzyczeć z
radości. Nie odrzuciła go. Odwzajemniła pocałunek. Julia też coś do niego
czuła. Nie potrzebował już niczego więcej od życia.
Lorena wzięła go na rozmowę do kuchni. Nie bardzo wiedział, o co jej może chodzić, choć widział jak z godziny na godzinę jej humor bardziej się psuje, choć Hiszpanka próbowała to ukryć. Usiadł na blacie stołu i czekał, jak jego dziewczyna w końcu powie, dlaczego go tu wezwała.
- Dobrze się bawisz?
- Pewnie kochanie, zorganizowałaś super kolację - uśmiechnął się do niej.
- Myślisz, że wszyscy się dobrze bawią?
- Na pewno. Nawet Julia chodzi uśmiechnięta.
- No właśnie, Julia... - Lorena zamilkła na chwilę - Chyba spodobała się Sergiemu, co?
- Też to zauważyłem - powiedział cicho.
- To dobrze, prawda? - uniosła brew.
- Oczywiście - spojrzał na swoje buty.
- Cris, a może my ich wyswatamy, co?
- Co?!
- Byliby taką słodką parą - Lorena podeszła do niego i przytuliła się - Chyba że masz coś przeciwko temu?
- Ja? Nie, oczywiście że nie - pocałował ją w policzek, jednak jego oczy zachmurzyły się. Nie był pewien, czy pochwala ten pomysł. Nie chciał, by Julia cierpiała. Sergi przecież mógł ją skrzywdzić w każdym momencie.
- Na pewno?
- Na pewno skarbie.
- Czujesz coś do niej?
- Do kogo? Do Julii? - Lorena pokiwała głową - Nic. Była moją przyjaciółką, teraz jest koleżanką.
Kłamstwo. Jedno z nielicznych, jakie jej powiedział w ciągu ich związku. Przecież nie mógł powiedzieć prawdy. Nie zrozumiałaby, że nie może o niej zapomnieć.
Kłamstwo, które tak bardzo zabolało. W drodze do łazienki usłyszała swoje imię wymawiane przez Lorenę i nie mogła się powstrzymać, by nie podsłuchiwać. Tak bardzo zabolały ją słowa Cristiana. Teraz już miała pewność, że nic dla niego nie znaczy. Wymówiła się tym, że rozbolała ją głowa i wróciła do domu. Nie mogła tam być i patrzeć, jaki jest szczęśliwy. Na to jeszcze za wcześnie.
~~~~~~
Przepraszam Was bardzo, że ten rozdział opublikowałam dopiero po dwóch tygodniach od ostatniego, ale jest to spowodowane tym, że nie było mnie w domu przez dwa weekendy,a w tygodniu nie mam zbytnio czasu na pisanie. Mam nadzieję, że teraz będzie lepiej z dodawaniem rozdziałów i z czasem.
Wybaczcie, że rozdział nie jest najwyższych lotów, ale spowodowane to jest dwoma czynnikami:
1) brak weny, a raczej no sama nie wiem, nie jest ona jakaś wybitna, bywało zdecydowanie lepiej
2) rozdział pisany w trzech częściach, co pewnie zresztą widać
Mimo wszystko mam wielką nadzieję, że Wam się podobało :)
PS. Mimo Waszych wielkich próśb, nie zabiję Loreny, ponieważ nie pasuje mi to zupełnie do fabuły. Wiem, że to dziwne, że nie chcę nikogo zabić, zwłaszcza jej, ale niestety tak musi być. Pomęczycie się z nią do końca. Cristian przecież jest szczęśliwy, nie?
no nieeeeeeeee, gupia gupia gupia Lorena :/
OdpowiedzUsuńa Marc jaki kochany mmmm
ale czemu nie możesz zabić Loreny, nikt by się nie obraził :))))))
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział, czekam na następne :)
i tak Lorena mi tutaj nie pasuje :/
OdpowiedzUsuńa Cristian powinien być z Julią bo pasują do siebie idealnie ♥
rozdział cudo, więc nie wiem czego się czepiasz :*
czekam na nn <3 /tymbark97
A może ktoś porwie Lorenę, albo tak przypadkowo zamknie w jakiejś piwnicy, coo? :)))))
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały, jak zawsze.
Również czekam na następne. :)
Szkoda mi Julii, szkoda że tak cierpi przez Cristiana :( a swoją drogą opowiadanie jest mistrzowskie! :D
OdpowiedzUsuńto może jakieś porwanie albo pilny wyjazd za granicę na jakieś co najmniej pół roku? :)
OdpowiedzUsuńbiedna Julia ...
niech ten Cristian się ogarnie! :)
świetny rozdział, czekam na następny :*
Lorena -,-
OdpowiedzUsuńDo szału doprowadza :D
Czekam na nexta ;3
Świetny :D tylko ta Lorena wszystko psuje, ale bez niej blog byłby nudniejszy :) czekam na nexta
OdpowiedzUsuńLorena -,-
OdpowiedzUsuńPisz następny, tak samo cudowny jak ten ♥♥♥
płakać mi sie chce jak czytam końcówke, oh..
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością na kolejny :)
LORENA ;_____________________________________;
OdpowiedzUsuńHahaha Marc (y)
Świetny rozdział, czekam na kolejne! <3
O Matko! *o*
OdpowiedzUsuńPopłakałam się na końcu :(
Kurde jaka ta Lorena jest tępa -_-
No ale Cristian i Julia muszą być razem :D :D <3
Przecież stara miłość nie rdzewieje :)
Czekam na kolejny <3
fuj Lorena ;____________;
OdpowiedzUsuńbiedna Julia na końcu :(((((
ona musi być z Cristianem!
a Sergiemu można znalezc inną dziewczynę... taką Amę na przykład XDDDDD
mam nadzieję, że następny będzie szybciej <333
głupia Lorencia, mopsik.
OdpowiedzUsuńJulia taka kochana, Cris tak samo. ;-;
nie swataj jej z Roberto, plis. :D
"Polizał ją po dłoni, którą ona od razu zabrała z piskiem." SKISŁAM, DZIĘKI XDD
OdpowiedzUsuńLorenko, słonko, zagiń gdzieś, ok ;-; skoro nie możesz zginąć, to zagiń ;-; A jeśli jeszcze masz zamiar wpakować ciążę, to normalnie burza na dachu będzie XD
Tello, po cholerę skłamałeś :___________: Biedna Julka ;_;
Czekam na nn ;)
Marc, który liże dłonie xd lubię to (y) :D pogubiłam się strasznie w tym rozdziale :(
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;)
Cris to bd szczesliwy tylko z Julia!!! cudowny rozdzial *.*
OdpowiedzUsuń/Doma Alcantara
G.E.N.I.A.L.N.E CZEKAM NA DALSZE ROZDZIAŁY ! :p
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie: http://poderfcbarcelona.blogspot.com/
Świetne opowiadanie :D Czekam na następny! :)
OdpowiedzUsuńŁee, szkoda, że Loreny nie zabijesz, bo szczerze mówiąc to liczyłam na to. Julia musi być z Cristianem i koniec ! I dla Bartry jeszcze jakąś dziewczynę bym znalazła :)
OdpowiedzUsuńCristian ma być z Julią!
OdpowiedzUsuńLorena wkurza mnie coraz bardziej...
Świetny rozdział ;3 /Kasia Lewandowska-Reus .