Barcelona, 2009r.
Życie zawaliło się jej, gdy miała szesnaście lat. Wiadomość o rozwodzie rodziców spadła na nią jak grom z jasnego nieba. Nigdy nie zauważyła, żeby w ich związku coś się psuło. Stało się tak może dlatego, że odkąd związała się z Cristianem rok temu, mało obchodziło ją to, co działo się w domu. Liczył się młody piłkarz, spędzanie czasu z nim, a także z kuzynem, który mimo tego że Julia była z Crisem, nadal był dla nich bardzo ważny i lubili ich przyjacielskie trio.
Wszystko jednak się dla niej zmieniło, kiedy mama poinformowała ją o pierwszej sprawie rozwodowej. Julia doszła do wniosku, że to wszystko jej wina. Że przez to, że poświęcała czas tylko swojemu chłopakowi, jej rodzina się rozpadała. Liczyła, że małżeństwo jej rodziców jeszcze da się jakoś naprawić. Jej starania jednak nie przynosiły oczekiwanych skutków, rodzice coraz częściej spotykali się w sądzie i ze swoimi prawnikami. Ukrywała przed wszystkimi to, co działo się w jej domu. Nie powiedziała nawet Cristianowi. Nie chciała, by ktokolwiek jej współczuł.
Wraz z upływającym czasem i postępami w rozwodzie, Julia zaczęła się zmieniać. Początkowo były to zmiany ledwie niezauważalne, jak to, gdy przestała malować paznokcie na różne kolory, a zdecydowała się tylko na czarny. Potem jednak było coraz gorzej. Zamknęła się w sobie, nie wychodziła z pokoju, nosiła ciemne ubrania, a co najgorsze - odsunęła się od Marca i Cristiana. Mimo że kuzyn mieszkał razem z nią, nie chciała spędzać z nim czasu. Tak samo było z Tello. Odwoływała każde ich spotkanie, zbywała go, unikała. Nie chciała widywać się z nikim, cierpiała wewnętrznie. Punktem kulminacyjnym był dzień, w którym wmówiła sobie, że rozstanie rodziców jest jej winą. Wtedy stało się najgorsze, ból duszy próbowała ukoić bólem ciała. Pierwsze cięcie zadała sobie w dniu, kiedy powinna obchodzić razem z Crisem walentynki. Wolała jednak zostać w łóżku i stało się to, co się stało. Później już robiła to bezwiednie, byleby tylko zapomnieć, że jej rodzina powoli przestaje istnieć.
Tego dnia było tak samo. Zamknięta w łazience zadała sobie kolejne dwie rany tuż za prawym nadgarstkiem. Lekko zatamowała rany i wyszła z pomieszczenia. Spuściła głowę w dół i próbowała przekraść się do swojego pokoju, ale nie udało się jej. Nie zauważyła nadchodzącego korytarzem z drugiej strony Tello i zderzyła się z nim. Złapał ją za nadgarstki, żeby się nie przewróciła.
- Puszczaj! - krzyknęła i próbowała się wyrwać, jednak się jej nie udało.
Cristian wzmocnił chwyt i przyjrzał się jej z troską. Syknęła z bólu i szarpnęła ręką. Nie miał zamiaru tak szybko jej wypuścić. Nie widzieli się od dwóch tygodni i przychodząc w odwiedziny do Marca miał nadzieję, że w końcu uda mu się ją spotkać. Mając ją przed sobą nie mógł pozwolić jej zniknąć.
- Wszystko w porządku?
- Tak, puść! - warknęła.
Zupełnie jej nie poznawał. Gdzie podziała się ta uśmiechnięta brunetka, w której się zakochał? Nie potrafił jej odnaleźć w dziewczynie stojącej przed nim. Westchnął. Może jej już nie było? Sam nie wiedział czemu, ale poddał się. Próbował, jednak ona cały czas go od siebie odpychała. Zwolnił uścisk, a ona poleciała lekko do tyłu. Podwinął się jej rękaw od bluzki, a Cristian dostrzegł czerwone rany.
- Boże Julia, co to jest?! - chciał się do niej zbliżyć, jednak odsunęła się i ruszyła w stronę swojego pokoju.
- Nic, zostaw mnie!
- Przecież widzę! Nie uciekaj ode mnie!
Zatrzymała się z ręką na klamce. W jej oczach dostrzegł łzy, które próbowała zatrzymać. Rękaw podwinął się prawie do łokcia i Tello już nie miał wątpliwości, co znajdowało się na ręce jego dziewczyny.
- Daj mi święty spokój Cris - powiedziała głośno i zniknęła w swoim pokoju.
Nie potrafił się ruszyć. Stał i patrzył w drzwi, które zamknęły się za Julią. Jego dziewczyną. Obecną? A może już byłą? Sam nie wiedział. W tamtej chwili był gotów spełnić jej żądanie i dać jej ten cholerny święty spokój. Po co miał się starać, skoro ona tego nie doceniała? Uderzył zwiniętą pięścią w ścianę próbując wyładować gniew. Da jej to, czego pragnie. Zapomniał, że przyszedł tu, by spotkać się z Marciem. Ruszył do wyjścia i opuścił dom dziewczyny trzaskając drzwiami. To koniec. Przestanie się starać, ona już go nie potrzebuje.
*
Julia obudziła się z przeświadczeniem, że musi coś zmienić w swoim życiu i postępowaniu. Całą noc śniły jej się pamiętne słowa Cristiana, że nic dla niego nie znaczy. Miała już kompletnie dość tego użalania się nad sobą. Nie chce jej to nie. Ona nie będzie się narzucać i spróbuje czegoś nowego. Sięgnęła do torebki leżącej przy łóżku i zaczęła przerzucać znajdujące się w niej rzeczy, żeby znaleźć maleńką karteczkę, którą Sergi wcisnął jej wczoraj do ręki, gdy opuszczała mieszkanie Loreny. Uśmiechnęła się i wyjęła złożoną kilkakrotnie kartkę papieru z numerem piłkarza. Patrząc na te kilka cyferek zaczęła wątpić w swój pomysł, dlatego szybko podniosła z szafki nocnej swój telefon i wybrała opcję nowej wiadomości. Wklepała numer Roberto i wysłała smsa z zaproszeniem na wspólne śniadanie. Ułożyła się wygodniej i postanowiła jeszcze chwilę podrzemać, jednak już po chwili dostała twierdzącą odpowiedź razem z miejscem i godziną, gdzie mieli się spotkać.
Wyskoczyła szybko z łóżka i pobiegła wziąć prysznic. Następnie stanęła przed szafą i zaczęła szukać odpowiedniego ubrania. Chciała wyglądać ładnie, jednak tak, by nie sprawiać wrażenia, że spędziła całym poranek pracując nad swoim wyglądem. Zdecydowała się w końcu na granatową niebieską letnią sukienkę i różowe baleriny. Zrobiła potem lekki makijaż i pomalowała paznokcie na kilka różnych kolorów. Przyjrzała się swoim dłoniom. Jak dawno nie wyglądały tak optymistycznie. Definitywnie wróciła do dawnej siebie i nie żałowała. Powrót do Barcelony, nawet mimo spotkania z Cristianem, wyszedł jej na dobre.
Zeszła na dół do kuchni i zastała tam Marca z ich młodszym kuzynem.
- Dzień dobry - uśmiechnęła się szeroko do Bartry i zmierzwiła włosy małemu, który siedział przy stole i zajadał kanapki oglądając przy tym bajki na telewizorze.
- Ooo w końcu wstałaś- Marc odwzajemnił uśmiech i wskazał na talerz - Te są dla ciebie.
- Dziękuję, ale muszę odmówić.
Piłkarz uniósł pytająco brwi.
- Umówiłam się na śniadanie na mieście. Podrzuciłbyś mnie do centrum?
- Umówiłaaaaaaaaś się na śniaaaaadaaaanie - Bartra powtórzył za nią przeciągając samogłoski. Oparł brodę na dłoni i spojrzał na nią - Opowiadaj ze wszystkimi pikantnymi szczegółami. Choć nie, z takimi poczekaj jak odwiozę Marca do cioci.
- Wiesz co? Ty to jednak głupi jesteś - pokręciła głową.
- Oj siadaj i opowiadaj, bo jak nie to za rączkę do samej restauracji cię odprowadzę.
Westchnęła i zajęła miejsce przy stole naprzeciwko niego. Wiedziała, że jak kuzyn się na coś uprze, to nie odpuści.
- Umówiłam się z Sergim Roberto.
- Z Sergim? Roberto?
- Czy ty musisz za mną wszystko powtarzać?!
- No bo się dziwię skąd znasz Roberto.
- Był wczoraj na kolacji u Loreny. Nie mów, że zapomniałeś. Przecież sam mi o tym mówiłeś.
- Ach no tak! - klepnął się dłonią w czoło - No no no, szybka jesteś kuzyneczko!
Julia zmroziła piłkarza wzrokiem.
- To tylko śniadanie.
- Od tego się zaczyna - zabawnie poruszył brwiami.
- Jedziemy Bartra czy nie? - warknęła patrząc na swoje dłonie. Nie miała zielonego pojęcia czy chce, żeby cokolwiek się zaczynało.
- Marc, najedzony? - spytał chłopca,który pokiwał głową - No to wyłączaj telewizor i zbieramy się.
Mały jęknął.
- Oj wyłączaj, odwieziemy Julię i zrobimy jej siarę, co ty na to? - wyszczerzył się do swojego kuzyna, który przybił sobie z nim piątkę.
Julia wywróciła oczami i ruszyła do drzwi. Musiała zrobić coś, by ta dwójka nie odprowadzała jej do restauracji.
*
Z Roberto w restauracji bawiła się bardzo dobrze. Zamówili sobie ogromne śniadanie i przez prawie dwie godziny próbowali opróżnić wszystkie talerze. Zazwyczaj nie lubiła jeść przy obcych, jednak przy młodym piłkarzu całkowicie zapomniała o swoich obawach. Przy nim czuła się zupełnie swobodnie. Sergi żartował i zmyślał, że czyta ludziom siedzącym wokół w myślach. Udawanymi głosami wypowiadał różne frazy, na co Julia odpowiadała głośnym śmiechem.
Po posiłku dziewczyna zgodziła się na spacer. Spacerowali powoli ramię w ramię zbliżeni do siebie słonecznymi uliczkami Barcelony.
- Wiesz, nie myślałem, że się do mnie odezwiesz - przerwał ciszę Sergi
Julia odwróciła głowę w jego stronę i spojrzała pytająco.
- Bo wiesz, wyszłaś wczoraj tak szybko, byłaś jakaś taka nieswoja, no i tak sobie myślałem, że to przeze mnie - tłumaczył się.
- Nie Sergi, nie przejmuj się - uśmiechnęła się do niego - Po prostu źle się poczułam.
- Ale już wszystko w porządku? - zapytał z troską.
- Tak, to był tylko ból głowy.
Praktycznie rzecz biorąc nie okłamywała piłkarza. Po słowach Hiszpana bolało ją wszystko, głowa też. Zadziwiające było to, że w tej chwili, przy Sergim Roberto, udało jej się zepchnąć Cristiana na sam tył głowy. Cieszyła ją ta sytuacja i chciała wykorzystać ją w stu procentach.
- No to całe szczęście, bo ja naprawdę myślałem...
- Nie Sergi, na pewno nie - zatrzymała się i spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem.
Odpowiedział tym samym. Gdy stała tak w słońcu miał wielką ochotę złożyć na jej ustach delikatny pocałunek. Była taka piękna. Wiedział jednak, że nie może jej wystraszyć swoim zachowaniem, dlatego tylko uniósł dłoń i założył jej niesforny kosmyk włosów za ucho. Jej usta rozszerzyły się w większym uśmiechu. Sergi odczytał to jako znak zgody. Złączył swoje palce z jej i powoli ruszył dalej.
Nie wyrwała swojej ręki, nie chciała. Podobało jej się to, jak potraktował ją Hiszpan. Nie naciskał, delikatnie dał jej znać, że mu się podoba. Nie miała pojęcia, jak to wszystko dalej się potoczy, wiedziała jednak, że da mu szansę. Ścisnęła mocniej dłoń Sergiego i ruszyli dalej w stronę mieszkania Marca.
Przez następne piętnaście minut drogi niewiele rozmawiali. Co chwilę jednak ich spojrzenia się spotykały, a kąciki ust unosiły w uśmiechach. W końcu dotarli pod kamienicę jej kuzyna. Julia zatrzymała się i spojrzała spod rzęs na piłkarza. Nie chciała się z nim rozstawać, jednak wiedziała, że musi, bo zbliżała się godzina jego treningu.
- Dziękuję bardzo za śniadanie.
- Cała przyjemność po mojej stronie - uśmiechnął się do niej i zbliżył, by pocałować ją w policzek.
Ona jednak poruszyła nieznacznie głową i ich wargi się spotkały. Sergi położył dłoń na jej talii i przyciągnął ją do siebie i pogłębiając przy tym pocałunek. Sama nie wiedziała, dlaczego tak postąpiła, jednak nie żałowała. Dotyk ust Sergiego wywołał w niej nieznaczny dreszcz. Musiała go pocałować, musiała zobaczyć jak jej ciało na niego zareaguje. Nie całował jak Cristian, to było dla niej najważniejsze. Da mu szansę, musi dać.
- Do zobaczenia - powiedział, gdy oderwali się od siebie.
Julia ruszyła do klatki i kluczami otworzyła drzwi. Wchodząc do pomieszczenia obróciła się po raz ostatni i spojrzała na piłkarza, by pomachać mu na pożegnanie.
*
Szli razem w trójkę po treningu na parking. Marc klepnął Sergiego w tył głowy i wyszczerzył się do niego.
- Julia cała dotarła do domu?
- Pewnie - Roberto prychnął.
- Aby na pewno?
- Tak. Odprowadziłem ją po same drzwi. Mogę ci zaręczyć, że żaden włos jej z głowy nie spadł.
Cristianowi nagle zrobiło się chłodniej. Zwolnił kroku i przysłuchiwał się rozmawiającym przyjaciołom. Czyżby Sergi i Julia...? Nie potrafił nawet pomyśleć o tym, co mogło się między nimi wydarzyć. Z jednej strony nie chciał uronić słowa z rozmowy z Marca i Sergiego, jednak z drugiej, raczej nie chciał wiedzieć. Nie potrafił sobie wyobrazić Julii, która tak szybko zaprzyjaźniłaby się z kimś. Ale przecież nie widzieli się od pięciu lat. Zmieniła się.
- Ale ty sobie nie wyobrażaj, że będziesz z moją kuzynką robił nie wiadomo co - Marc pogroził mu palcem.
- Spokojnie Bartra, Julia jest już duża i sama decyduje - Sergi się zaśmiał.
- Ale mimo wszystko mam cię na oku. W razie co, to mi Cris pomoże, nie? - obrócił się do nie.
- Co? Pewnie - Cristian wymamrotał, a Marc przybił sobie z nim piątkę.
Sergi pokręcił z rozbawieniem głową, pożegnał się i wsiadł do swojego samochodu. Bartra i Tello zrobili to samo. Obaj jego przyjaciele odjechali, on jednak nie potrafił.
Za bardzo paraliżował go fakt, że między Julią a Sergim coś się dzieje. Próbował sobie wmówić, że martwi się tak dlatego, że to jego przyjaciółka z dzieciństwa i po prostu chce ją chronić, jednak prawda była inna i w końcu ją sobie uświadomił. Był zazdrosny. Bardzo zazdrosny. O Julię. Swoją dziewczynę z młodości. Nie powinien, jednak nie potrafił tego przerwać. Po prostu nie chciał, by była z kimś innym. Przywalił pięścią w kierownicę, a na parkingu rozległ się głośny dźwięk klaksonu. Nie mógł być zazdrosny o Julię. Miał Lorenę i kochał ją.
*
Obiecała Marcowi, że zabierze Ninę na długi spacer. Było jej to nawet na rękę, miała wiele do przemyślenia. Wychodziła właśnie z klatki, kiedy zauważyła Audi zatrzymujące się pod kamienicą i wysiadającego z niego Cristiana. Zatrzymała się i przysłoniła dłonią oczy patrząc na niego pod słońce. Uśmiechnęła się szeroko i pomachała mu. Zauważył Julię i podszedł do niej.
- Hej - po raz kolejny chciał pocałować ją w policzek, jednak zatrzymał się w ostatnim momencie i poklepał ją tylko przyjacielsko po ramieniu.
- Jeśli wpadłeś do Marca, to go nie ma - udała, że nie zauważyła zakłopotania piłkarza.
- Nie gadaj, że się z kimś umówił.
- Co ty - zaśmiała się - Pojechał po zakupy.
Cristian pokiwał głową i wskazał na Ninę - Wychodzisz z nią na spacer? Mogę potowarzyszyć?
- Pewnie - uśmiechnęła się i poszli powoli.
Opowiedział Julii, jak było na treningu. Chciał jakoś delikatnie zapytać o Sergiego, ale bał się, że ją rozzłości. Nie powinno go obchodzić z kim się umawia, jednak roznosiło go w środku, by zadać nurtujące go pytania. Julia była taka jaką ją zapamiętał. Uśmiechnięta, promienna i prześliczna. Często gdy milkli ukradkiem na nią spoglądał. W końcu nie wytrzymał i wypalił:
- Słyszałem, że umówiłaś się z Roberto?
Julia zarumieniła się lekko i spuściła wzrok.
- No tak, byliśmy na śniadaniu.
- I co o nim sądzisz?
- On jest... bardzo fajnym chłopakiem - uśmiechnęła się lekko - Polubiłam go.
Cristian poczuł jakby ktoś wbił mu maleńkie szpilki w serce. Chciał, żeby była szczęśliwa, ale dlaczego z jego przyjacielem? Dlaczego tuż po tym, jak wróciła do Barcelony? Dlaczego wróciła i namieszała mu głowie?
- Życzę wam szczęścia - nawet sobie nie wyobrażał, jak ciężko przyszło mu wypowiedzieć te słowa. Nie chciał, by z nim by z nim była. Nie widział u jej boku żadnego mężczyzny. Żadnego? No może...
- Dziękuję - powiedziała cicho.
Posmutniała lekko, jednak nie dała tego po sobie poznać. Zupełnie go nie obchodziła. Może to i dobrze. Spróbuje z Sergim i będzie szczęśliwa. Tak jak Cristian z Loreną.
~~~~~~
No i wróciłam z kolejnym rozdziałem. Jest taki no, taki sobie. Ale mogło być gorzej.
Nie wiem, czy wiecie, ale jeszcze dwa rozdziały i epilog.
Zaczynają się wakacje, myślę więc, że będę dodawać rozdziały raz na tydzień albo częściej.